15 mar 2011
James i Jamie łamią serca
Pośród szumów i trzasków krystalicznie czyste wokale Jamesa Blake oraz Jamie Woona są niczym Central Park w centrum Manhattanu. Dają tlen i spokój, każą zwolnić, a nawet przysiąść i sprzyjają rozmyślaniom.
Są młodzi, ładni i utalentowani. Są również Anglikami. I powodują, że serca całego świata biją w rytm ich brzdękania na pianinku i gitarce. Melancholijni anemicy bez skrupółów rozpalający zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Wiosna nadchodzi i nuci pod nosem „The Wilhelm Sream” oraz „Lady Luck”.
James Blake ma 22 lata, studia muzyczne na głowie i debiutancki album za sobą. W lutym ukazał się „James Blake-James Blake”, który od razu został przyuważony przez krytyków i słuchaczy. Właściwie, wszyscy na niego już z niecierpliwością czekali. Po epce „CMYK” i „Air & Lack Thereof” umierali z ciekawości dokąd to Jamesa zaprowadzi jego zainteresowanie elektroniką i dupstepem. We wrześniu, po usłyszeniu singla „Limit to your love” przysięgali na wszystkie świętości, że oto narodził się Artysta. Nie pomylili się.
Z kolei Jamie Woon ostatnie 3 lata spędził na przepytywaniu samego siebie odpowiedzi zapisując na pięciolini. W efekcie osobistych wycieczek po muzycznych krainach powstał album „Mirrorwriting”, którego premiera planowana jest na 11 kwietnia 2011 roku. Dzięki temu, że jakiś czas temu słyszeliśmy już kawałki „Night Air” i „Lady Luck” wiemy, że Jamie lubi r’n’b i soul, nie stroni również od elektroniki i chętnie sięga po gitarkę. Do gustu również przypadł nam głos chłopaka, który co tu dużo mówić... rozbraja. I tacy rozbrojeni, my mad dziewczyny i chłopaki, słuchamy i zasłuchujemy się.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz