31 maj 2011
Galeria Tranzyt przedstawia artystów - Jolanta Antonina Nowaczyk
Zostało zaledwie kilka dni do końca II edycji Galerii Tranzyt. Jeśli jeszcze nie widzieliście majowych wystaw, proponujemy rozpocząć zwiedzanie od ulicy św.Marcin 35. Tam bowiem znajduje się praca Jolanty Antoniny Nowaczyk…
Napisy z murów miejskich przeniesione zostały na domowe kubki, przez co projekt "Trwa kabaret" staje się synergią dwóch przestrzeni: miejskiej i domowej. Te dwa światy posługują się różnymi językami, panują w nich inne obyczaje i odmienne estetyki. Oddzielone zaledwie murem miasto i dom stają się swoimi antypodami. Dokonując połączenia tych innych światów, zostaje narusza naturalna równowaga spokojnego i przytulnego zacisza domowego, a także różnorodnej brutalności ulicy...
Kolekcjonujesz coś albo kolekcjonowałaś?
Nie. Nigdy nie miałam i nie mam żadnej kolekcji, bo nie lubię przywiązywać się do przedmiotów. Mam jedynie słabość do książek, lubię czuć ich ciężar po wyjściu z antykwariatu. Lubię je gromadzić, ale brakuje mi na nie miejsca - opanowały większość powierzchni mojego pokoju - podłogę, parapet i oczywiście wszystkie półki. Być może można nazwać to kolekcją.
W jaki sposób odczytujesz potrzebę kolekcjonowania?
Wydaje mi się, że kolekcjonowane przedmioty działają trochę jak proustowska magdalenka. Kolekcje mają dużą wartość sentymentalną, dlatego pozwalają powrócić do przeszłości, zrozumieć ją i wciąż ją ożywiać. Z pewnością też jest dużo innych aspektów, jak wartości estetyczne czy radość z wyszukiwania nietuzinkowych rzeczy.
W swojej pracy zastanawiasz się nad relacjami między przestrzenią publiczną/miejską a przestrzenią prywatną/domową. Która z nich jest tobie bliższa pod względem języka i estetyki?
Przestrzeń domowa daje mi oczywiście bezpieczeństwo, bo jest oswojona. Natomiast przestrzeń publiczna jest o wiele ciekawsza, właśnie pod względem języka, jakim się posługuje. Mury miejskie kryją wiele zaskakujących rzeczy, przykładowo ostatnio na jednym z jeżyckich murów znalazłam cytat jednego z najbliższych mi autorów, Emila Ciorana: "Pierwszy nasz obowiązek przy rannym wstawaniu: rumienić się za siebie".
Jak myślisz, co dominuje w Polsce, przestrzeń publiczna czy przestrzeń prywatna?
Najciekawsze w tym zagadnieniu jest coraz większe zacieranie się granic, bo nie da się w ogóle ustalić jasnej granicy między tym co prywatne, a tym, co publiczne. Wiele sfer przenika się nawzajem, przelewa w płynnej nowoczesności. Zdaje się, że dominuje jednak przestrzeń publiczna, gdyż jest bardziej agresywna i prywatna staje się jedynie "podzbiorem" tej publicznej. Przestrzeń publiczna za sprawą polityki wchodzi do domów, zaś dzięki BigBrotherowi czy brukowcom, sfera prywatna wchodzi do publicznej. Pojawia się też ciekawe zagadnienie nowych mediów i to, jak one wpływają na przestrzeń. Bo w jakiej przestrzeni znajduję się teraz, siedząc w domu i odpowiadając na Wasze pytania?
Światy te należy łączyć czy przeciwstawiać sobie?
Mówiąc w kontekście sztuki, uwielbiam kontrasty wynikające z przeciwstawiania różnych światów, powstaje wtedy nowa jakość, przez pewne zgrzyty i nieco surrealistyczne zestawienia zostaje wywołane zdziwienie u odbiorcy. Najłatwiej to zobrazować przykładami zaczerpniętymi z literatury, np. realizm magiczny, który zaskakuje połączeniami zwykłej codzienności z ową magicznością.
Co Cię inspiruje?
Chyba najbardziej inspirujący dla mnie bywa świat literatury, często w książkach szukam inspiracji. Ale też same słowa - fragmenty rozmów, szyldy reklamowe, czy właśnie napisy z murów.
Jesteś laureatką konkursu Poznańska Burza Kulturalna organizowanego w ramach potyczek o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Niestety, Poznań nie przeszedł do kolejnego etapu... Jak oceniasz Poznań pod względem liczby i jakości wydarzeń kulturalnych?
Przyznam, że nie jestem szczególnie przywiązana do Poznania, dlatego chętnie uczestniczę w wielu imprezach w innych miastach, jak np. tradycyjnie już w Miesiącu Fotografii w Krakowie czy w Erze Nowe Horyzonty we Wrocławiu. Poznań przegrywa z tymi imprezami. Zbliża się w Poznaniu Ligatura, ale zdaje się, że nie jest aż tak rozgłośnioną imprezą jak dwa wspomniane przeze mnie festiwale. Mam wrażenie, że w Poznaniu dzieje się sporo ciekawych rzeczy, ale trudno do nich dotrzeć, a raczej trzeba siedzieć na Facebooku i obserwować, bo często innej reklamy nie ma.
Więcej: www.jolanta-nowaczyk.blogspot.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
... :/
OdpowiedzUsuń