25 paź 2010
Helen Levitt
Nazwano ją najsławniejszym, ale najmniej znanym fotografem swoich czasów. Zmarła w tamtym roku pozostawiając po sobie spore świadectwo okresu, w których żyła. Na jej zdjęciach odnajdziemy ducha brooklyńskiej klasy robotniczej. Panie i Panowie Helen Levitt.
Jej twórczość przypada na lata 30-te XX wieku. Czas wielkiego kryzysu i wielkiej biedy. Wielu fotografów w tym okresie, na prośbę rządu, sporządzało dokumentację mającą na celu ukazywanie i naprawianie problemów socjalnych. Jednak Levitt postanowiła pójść inną drogą.
W domach nie było telewizji, setki ludzi straciło pracę i cierpiało biedę. Życie dokonywało się na ulicach, gdzie młoda Helen przypatrywała się swoim sąsiadom. W ręku dzierżyła prostą Leicę. Wtedy to zafascynowały ją rysunki dzieci wykonane kredą w zakamarkach dzielnic Nowego Jorku, ale album w pełni im poświęcony dopiero powstał blisko 50 lat później.
Jej wczesny sukces zapieczętował Edward Steichen – jeden z najwybitniejszych artystów w dziejach fotografii. Współpracowała również z niemniej wybitnym fotografem – Edwardem Stiglizem znanym z działalności w Farm Security Administration.
Levitt nie przystała jedynie na zastanym obrazie. W latach 40-tych została nominowana do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej za film The Quiet One. Jej aktywność filmowa trwała 25 lat i zaowocowała wieloma cenionymi produkcjami.
W latach 60-tych została obdarowana dotacją z Fundacji Gugenhaima, jednej z najistotniejszych fundacji wspomagających artystów na całym świecie, by stworzyć kolorową „dokumentację” nowojorskich ulic. Właśnie wtedy Helen Levitt chwyciła ponownie za aparat fotograficzny.
Jej dorobek to niemal 70 lat przygody z obrazem, tysiące zdjęć, ludzi i tyle samo historii.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz