1 wrz 2010

Anne Frank

mad

W związku ze zbliżającym się rokiem szkolnym, czas pomyśleć o książkach, które chcemy przeczytać podczas długich jesiennych i zimowych wieczorów. Lekturą obowiązkową z pewnością jest „Dziennik Anne Frank”. Zdaje się, że Anne jest najbardziej znaną i uznaną nastolatką na świecie i pojawiając się w rankigu Time 100: The Most Important People of the Century, pokazała, że w wieku 13 lat można być czymś więcej niż Miley Cyrus czy Vanessą Hudgens. Niestety jej historia jest przerażająco smutna.

Dojrzałość tej nastoletniej dziewczynki poraża. Jej pogoda ducha i chęć życia zaskakuje. Była Żydówką, która wraz z rodziną uciekła przed nazistowskimi prześladowaniami z Niemiec do Amsterdamu. Niestety, Holandia w 1940 roku została okupowana przez Hitlera i rodzina ponownie znalazła się w niebezpieczeństwie. Dwa lata później postanowili ukryć się na poddaszu swojej dawnej firmy. Dzięki pomocy przyjaciół, mieszkali tam przez dwa lata. W 1944 roku zostali wydani i cała rodzina trafiła do obozu koncentracyjnego. Przeżył tylko ojciec, Otto Frank.



Na swoje 13-te urodziny Anne otrzymała w prezencie pamiętnik, którego kolejne strony zapełniała swoimi przemyśleniami. Wkrótce po tym rodzina ukryła się, a Anne kontynuowała pisanie. W dzienniku opowieści z maleńkiego i mrocznego świata ludzi zmuszonych codziennie znosić okrutności wojny, która całkowicie pozbawiła ich prawa do wolności, a nawet życia, przeplatają się z przemyśleniami dorastającej dziewczynki, która, jak każda inna, przeżywa niepokoje związane z pierwszą miłością czy tęsknotą za przyjaciółmi. Pod wpływem audycji radiowej, w której zachęcano ludzi do zachowywania listów, dokumentów i dzienników mogących być dokumentami wojny, Anne zaczęła przepisywać i redagować swój pamiętnik. Podczas aresztowania udało jej się go ukryć, a ocalały z obozu ojciec postanowił go wydać.



Wydanie dzienników Anne wywołało poruszenie w powojennym świecie. Tej małej dziewczynce, w niewiarygodnie przejmujący sposób, udało się pokazać cierpienia milionów Żydów oraz nazistowski reżim, który wyniszczył Europę. Dzienniki momentalnie zostały przetłumaczone na kilkanaście języków, doczekały się przedstawień teatralnych, adapatcji filmowej oraz niezliczonej ilości nagród i słów uznania.

Od zakończenia wojny minęło już 65 lat, pokolenie pamiętające tamte czasy powoli wymiera, a my żyjąc w XXI wieku, zaczynamy traktować tamten okres jako odległą historię. A mimo wszystko postać Anne Frank nadal jest żywa i ani przez chwilę nie traci na ważności. Przed amsterdamskim muzeum codziennie stoją gigantyczne kolejki turystów chcących obejrzeć dom, w którym się ukrywała, wieść o niedawnym złamaniu przez wichurę kasztanowca, który opisywała, natychmiast obiegł cały świat, jej dzienniki wciąż są wznawiane i czytane przez kolejne pokolenia. Stała się symbolem, który na stałe zaistniał w naszej kulturze. Kolejni pisarze i artyści tworzą wariacje jej postaci umieszczając ją w kontekście problemów i wyzwań współczesnego świata. Została nawet wchłonięta przez kulturę popularna, stając się bohaterką piosenek czy komiksów. Outkast śpiewa “I love who you are, love who you ain't, you're so Anne Frank, let's hit the attic and hide out for two weeks”, Winona Ryder w filmie “Syreny” mówi: “I wish I'd known Anne Frank”, a Bill Murdon tworzy komiks “Anne Frank Conquers the Moon Nazis”, w którym dziewczynka wraca pod postacią cyborga.



Być może dzięki temu, za kilka, kilkanaście, kilkaset lat ludzie nadal będą pamiętać II wojnę światową i zdawać sobie sprawę z jej okrutności i bezwzględności. Nie będzie tylko datą w podręczniku i opisem kolejnych zwycięskich i niezwycięskich bitew, ale prawdziwą historią ludzi, który doświadczali ją codziennie podczas zwykłych życiowych czynności.

Dlaczego o tym dziś mówimy? Pierwszego września to także dzień rozpoczęcia II wojny światowej, która zabrała dzieciakom w naszym wieku, to wszystko co mamy teraz, czyli wolność, swobodę i beztroskę, przyjaciół, miłość, rodzinę... Chodzi nam o to aby o tym pamiętać. Niech każdy uczci ten dzień na swój sposób. Złożeniem kwiatów pod lokalnym pomnikiem ofiar wojny i holokaustu, przeczytaniem „Dzienników Anne Frank”, obejrzeniem jakiegoś fajnego dokumentu, czy chociażby posłuchaniem sobie piosenki Tededo „A pamiętasz jak...”. Może jesteśmy dziś nieco patetyczni, ale sami nam przyznacie, że patetyzm ten jest uzasadniony.

1 komentarz:

  1. Nieeeeee no... to szok co Ona biedna przeżyła..

    OdpowiedzUsuń