25 cze 2010

El Santo

Photobucket
Na Ziemi jest wielu superbohaterów. Są tacy, którzy mają globalne ambicje i walczą tylko z nieprzyjacielem zagrażającym całej planecie. Inni, kierowani lokalnym patriotyzmem, podejmują się obrony wybranych miast lub państw. Zawsze jednak niosą te samo przesłanie: dobro zwycięża nad złem. Dziś przedstawimy wam sylwetkę bohatera Meksyku. Panie i Panowie, oto El Santo.

Mówisz wrestling, myślisz Hulk Hogan? Niekoniecznie. Wprawdzie zainteresował on świat tym sportem, ale nie był jego pierwszym bohaterem. Ten narodził się dużo wcześniej, w odległym Meksyku. W 1917 na świat przyszedł Peralvillo Cozumel Arana, który w wieku szesnastu lat stanął na ringu i nie zszedł z niego przez niemal 50 lat. Już na początku swojej kariery przybrał przydomek El Santo i wciągnął na twarz srebrną maskę, w której został zresztą pochowany.

źródło: www.elpodcastdelogan.files.wordpress.com

W Meksyku na wrestling mówi się Lucha Libre (czyli wolna walka) i jak wszędzie na świecie jest bardzo widowiskowy. El Santo był prawdziwym mistrzem ceremonii, a w trakcie każdej jego walki publiczność rwała sobie włosy z podekscytowania. Ten charyzmatyczny zawodnik jest również autorem kilku oryginalnych chwytów. Początkowo na ringu występował jako czarny charakter, jednak po kilku latach walk postanowił zostać tzw. good guy. Dezycja ta oznaczała zwrot w jego karierze. Bo jak powszechnie wiadomo dobro zawsze zwycięża nad złem. I tak też El Santo koniec końcem zawsze pokonywał swoich rywali.

źródło: www.clauxx.files.wordpress.com

W 1952 roku Jose Cruz rozpoczął wydawanie komiksu z El Santo w roli głównej. Nieprzerwanie przez 35 lat bohater walczył z różnej maści kryminalistami i potworami. Seria ta ciągle uważana jest za najpopularniejszy komiks w Meksyku, a El Santo stał się ikoną kultury popularnej. Jednak w odróżnieniu do Supermana czy Batmana, El Santo był człowiekiem z krwii i kości i można było go spotkać w supermarkecie podczas robienia zakupów. Meksykańczycy pokochali go miłością bezgraniczną widząc w nim prawdziwego obrońcę. Legenda rosła.

Wkrótce El Santo zaczął pojawiać się na srebrnym ekranie. Pierwszy film z jego udziałem „ The evil brain” powstał w 1958 roku. Od tego czasu regularnie gościł w przygodowo-kryminalnych filmach klasy B. Ich fabuła oczywiście była banalna. Raz wciela się w tajnego agenta, który chroni świat przed chimerami nazistowskiego naukowca postanawiającego zniszczyć świat. Innym razem stawia czoła zombi, który uparcie chce popsuć mu urocze wakacje z pewną damą...Generalnie powstało 50 filmów z El Santo w roli głównej.


No ale co z tą maską... Zaczęło się przypadkowo. Dwudziestopięcioletni Peralvillo dołączył do nowej grupy zapaśników, której trener postanowił ubrać zawodników na srebro. Właśnie wtedy wybrał on swój pseudonim El Santo. Nowy image bardzo mu się spodobał, a że był to moment kiedy zaczął odnosić sukcesy, przylgnął do niego na stałe. El Santo nigdy nie pojawił się bez maski publicznie. Legenda głosi, że nawet w niej spał. Zdjął ją tylko raz, pokazując swoją twarz w jednym z programów telewizyjnych. Było to w 1984., rok po tym jak przeszedł na emeryturę. Niestety wkrótce po tym niespodziewanie zmarł na atak serca. Na jego życzenie został pochowany w srebrnej masce, a jego pogrzeb przyciągnał tłumy wielbicieli. Był jednym z największych pogrzebów w Meksyku.

źródło: www.unknownhighway.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz