19 cze 2010

kciuki w górę, czyli autostopem przez świat

Photobucket

Pewnego majowego dnia, gdy nad Polską przetaczało się pochmurne, szare niebo, za pomocą internetowych łączy, przy kubku gorącej, wieczornej kawy mad&mad urywało sobie ciekawą pogawędkę z kolejną mad-personą.

Na fali letnich klimatów przedstawiamy Wam Sels, która uzależniona od dalekich podróży, nie szczędzi sił na przemierzanie świata stopem.


Photobucket


Mad&Mad: Dobra, powiedz nam kiedy zaczęła się twoja przygoda ze stopem? 
Sels: 3 lata temu. Zaraził mnie tym mój wykładowca – Michał „Witek” Witkiewicz, który jest współorganizatorem międzynarodowych mistrzostw autostopu. 


Rozumiem, że twój pierwszy wyjazd wiązał się właśnie z tymi mistrzostwami? 
Tak, mój pierwszy stop to były właśnie mistrzostwa Sopot – Monachium. Na sto zespołów byliśmy chyba wtedy w pierwszej trzydziestce.

Ten rodzaj podróżowania jest uważany w Polsce za niebezpieczny „sport”. Jaka była reakcja Twoich rodziców na wieść, że chcesz wybrać się do Monachium na stopa? 
Bałam się powiedzieć, że chcę jechać. Obawiałam się ich reakcji, ale jechałam z kumplem z liceum, którego oni znali, wiec nie było tak źle.
Monachium to nie jest, aż tak daleko…
No jak na pierwszy trip to jest „parę kilosów”…

Photobucket

A jak zareagowali Twoi rodzice na wieść o odleglejszych wyprawach? 
Później, jak jechałyśmy do Albanii, to nie wierzyli że w ogóle dojadę. Mój tata mówił że jak ogarniemy Czechy to będzie dobrze ;P. A nam się udało i później byli dumni, że przejechałyśmy same to wszystko w 3 tygodnie!

Myślał, że zrezygnujecie i zawrócicie? 
Myślał że nikt nas nie weźmie. 

Photobucket

Myślisz, że Twoi rodzice teraz chwalą się wśród znajomych, że mają córę która tyle przejechała autostopem?
Tak mi się wydaje :).

Powiedz mi, czy stop to była miłość od pierwszej podróży? 
Pamiętam jak na pierwszych mistrzostwach staliśmy w Wejherowie i tak dziwnie mi było - stać z tym kciukiem… Do pierwszego złapanego auta. Jak już siedzieliśmy w środku to wiedziałam, że to jest to! I nie mogłam uwierzyć, że mogę pokonywać tyle kilometrów za free,a ludzie częstują jedzeniem, czasami dają kasę. Można spotkać niesamowitych ludzi którzy chcą pomóc, a także sporo się dowiedzieć o rejonie w którym się stopuje.

To jest mega plus, są jeszcze inne korzyści? 
Oczywiście. Znajomości. Na mistrzostwach poznaje się ludzi, którzy inspirują do następnych tripów.

Utrzymujesz z nimi kontakt?
Są przyjaźnie do tej pory ;)
Są ludzie, z którymi jeździsz regularnie? 
Tak, z moją koleżanką Aśką byłyśmy na trzech tripach, z Alą na dwóch. Generalnie wolę podróżować z dziewczynami. Są bardziej ogarnięte. Chyba po prostu trafiałam na słabego kolesia ;).

Photobucket

Czy masz jeszcze jakieś sposoby, by zaoszczędzić?
Przed dłuższym tripem ogaraniamy Hospitalityclub, albo Couchsurfing czyli strony gdzie można znaleźć ludzi, którzy oferują nocleg za darmo.

Trzeba spełniać jakieś warunki, żeby móc korzystać z takich opcji?
Nie ma warunków. To osoba, u której mieszkasz decyduje czy Cię przenocuje. Dobrze jeszcze jest jak masz jakieś opinie na swoim profilu, np. czy byłeś dobrym lokatorem.

Często korzystasz z tego typu noclegów? 
Na te dłuższe tripy tak, a jak jest ciepło to namiot. Ostatecznością, są hostele, gdzie ceny za osobę nie przekraczają 10 euro.
Chyba ciężko o takie ;)? 
Ja nie miałam problemów ze znalezieniem hostelu w tej cenie, ale trzeba zwrócić uwagę na to, że jeździłam po Bałkanach, które są dla nas tanie. Inaczej jest na zachodzie, albo w Rosji czy np. Jordanii, tam noclegi były znacznie droższe. Dużo też zależy od czasu w jakim się podróżuje, wiadomo że w sezonie wszystkie ceny znacznie wzrastają.

Photobucket

Wracając do plusów - oszczędność i znajomości, a minusy? Muszą przecież jakieś być.
Jak kierowcy chcą czegoś więcej, czyli były sytuacje, że się do nas dobierali.
Często się to zdarzało? 
Ja miałam jedną taką sytuację.
Myślisz, że w takich przypadkach podróżowanie z kolegami w parze pozwala na uniknięcie takich sytuacji?
Tak. Poza tym w krajach muzułmańskich to konieczność.

Photobucket

No właśnie... zmieniając trochę kierunek, jaki najdalszy zakątek odwiedziłaś?
Rejon Buriacji czyli Bajkalsk nad jeziorem Bajkał

Ale nad Bajkał jechałaś koleją?
Tak, to prawda, ale z w drodze powrotnej z Petersburga do Gdańska wracałyśmy stopem i byliśmy szybciej niż ci, którzy jechali koleją.

Porozmawiajmy o twojej wyprawie do Izraela. Kiedy to było? 
Na przełomie stycznia i lutego tego roku.

Skąd ten pomysł? Chcieliście zaczerpnąć trochę słońca?
Tak. Chcieliśmy też poznać Bliski Wschód

Photobucket

Długo trwały przygotowania?
Około dwóch miesięcy. Nasze koło naukowe dostało spore dofinansowanie. Najgorzej było z wizami, ale tym zajmował się już „Witek” i kanclerz uczelni. To oni załatwiali formalności.

Wyjeżdżając tak daleko musisz się liczyć, że spotkasz się z inną kulturą, inną mentalnością. Pamiętasz co cię najbardziej uderzyło?
Było tego sporo… Np. na Ibizie niesamowicie wolno płynie czas, tam jest wieczny chill, a np. w kulturze arabskiej szokuje stosunek facetów do kobiet – Europejek.

W jakim sensie?
No, że każdą chcą dotknąć. Nawet w Nazarecie, w kościele jakiś facet złapał mnie za tyłek! A innym razem dwóch chciało mnie kupić za wielbłądy.
Jeżeli miałabyś wybrać jakieś miejsce, w którym byłaś podróżując stopem, które najlepiej wspominasz? 
Nie da się chyba wybrać ;P, ale w Ein Gedi, czyli rejonie Jordanii sama wybrałam się do kibucu. Moim współtowarzyszką nie chciało się ruszyć z hostelu, a mi nie chciało się tam siedzieć bezczynnie, więc stwierdziłam, że idę. Do Kibucu Ein Gedi, który obecnie w całości jest ogrodem botanicznym miałam jakieś 5km. Widoki po drodze była cudowne, z jednej strony morze Martwe z drugiej pustynia. Po przejściu połowy trasy nagle zatrzymało się auto i podwieziono mnie do centrum Kibucu. Trochę się bałam ale jak wsiadłam do auta to już był luzik. Ja ogólnie rzecz biorąc ufam kierowcom.

Ale chyba wyobraźnia przydaje się, by ocenić sytuację?
Stwierdzam ze jak ma się stać cos złego to się stanie, czy w domu czy na wyjeździe…

Photobucket

Często zdarzały ci się konflikty na takich wyjazdach miedzy T obą, a twoimi współpodróżnikami? 
Może dwa razy, w sumie to raz. Psycha mi trochę padła. Kolega kiedyś na wyjeździe zgubił wszystkie mapy i miał wszystko gdzieś. Ja musiałam łapać auta, gadać z kierowcami, załatwiać wszystko, a on albo spał, albo twierdził że nie potrafi tego ogarnąć. Wtedy się wkurzyłam! Czułam się jakbym była sam i jeszcze miała jego pod opieką!
Zastosowałaś wtedy metodę dziesięciu głębokich wdechów? 
Nie, poryczałam się ;).
Myślisz, że to był zły dobór ludzi. Ekipa się nie zgrała, czy kolega był po prostu czarną owcą?
Zdecydowanie to ostatnie. Reszta myślała, że się rozkręci, a niestety tak nie wyszło.
W sumie dobór ludzi jest kluczowy, jedna osoba potrafi rozsypać całą grupę.
Dokładnie.

Czy uważasz, że w Polsce ciężko łapie się stopa? 
Kurcze, to wszystko zależy od szczęścia. Czasami stoi się sześć godzin czasami dziesięć minut. Może polscy kierowcy są mniej ufni, ale biorą, szczególnie tirowcy i ludzie, którzy sami tak kiedyś podróżowali. Ja też biorę ;).
To wynika z doświadczeń? Wiesz jak to jest stać przez parę godzin i czekać na podwiezienie… 
Dokładnie.

Photobucket

Planujesz teraz jakiś wypad? 
Chciałabym na wschód Polski, Podlasie, ale nie wiem czy wyrobię się czasowo w czerwcu..
Coś szczególnie Cię tam ciągnie? 
Korzenie. Moja rodzina pochodzi z tamtych rejonów i chciałam sobie zobaczyć. Poczuć klimat tego miejsca. Dużo pozytywów o nim słyszałam.
Jedziesz z rodzicami, czy sama?
Miałam zamiar jechać z kumpelą. Ale tak naprawdę to odkładam kasę na tripa po Turcji.

Ciągnie Cię orient? 
Strasznie. Ogólnie wschód.

Jakieś rady dla początkujących podróżników? 
Rady są takie żeby zawsze brali coś na deszcz :D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz